Śpiewając Bogu – BOGDAN PIECZYRAK

wpis w: Świadectwa wiary, Wydarzenia | 0
„Tak samo Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który powołał nas swoją chwałą i doskonałością. Przez nie zostały nam udzielone drogocenne i największe obietnice, abyście się przez nie stali uczestnikami Boskiej natury, gdy już wyrwaliście się z zepsucia [wywołanego] żądzą na świecie. Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość. Gdy bowiem będziecie je mieli i to w obfitości, nie uczynią was one bezczynnymi ani bezowocnymi przy poznawaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Komu bowiem ich brak, jest ślepym – krótkowidzem i zapomniał o oczyszczeniu dawnych swoich grzechów. Dlatego bardziej jeszcze, bracia, starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór! To bowiem czyniąc nie upadniecie nigdy. W ten sposób szeroko będzie wam otworzone wejście do wiecznego królestwa Pana naszego i Zbawcy, Jezusa Chrystusa.”

(2 List Piotra 1:1-11)

Dnia 05.10.2020r. odwiedził nas Bogdan Pieczyrak. Złożył świadectwo swojego nawrócenia oraz uwielbił Boga muzyką i śpiewem.

Bogdan był jedynym dzieckiem swoich rodziców i uważa swój dom rodzinny za miejsce pełne miłości, a swoje dzieciństwo za szczęśliwe. Perspektywy dla jego życia były wręcz fantastyczne, przepowiadano mu karierę muzyczną i zaczęła się ona realizować, ponieważ zaproponowano mu pracę w zespole muzycznym, który koncertował w całej Polsce. Niestety, człowiek może dokonać niewłaściwych wyborów, a one mogą zrujnować całe jego wspaniale zapowiadające się życie.

Podczas pracy w zespole muzycznym, w jego życiu pojawiało się coraz więcej alkoholu, zarabiał miesięcznie kilkukrotnie więcej od swoich rodziców, ale imprezowanie sprawiało, że musiał pożyczać, aby wytrwać do końca miesiąca. Nawet wyjazd na studia za granicę nic nie zmienił. Wrócił z zaświadczeniem o zakończeniu studiów, ale bez zdanego egzaminu – był tak pijany, że go do niego nie dopuszczono. Po powrocie do kraju ponownie pracował w zespole muzycznym, jednak nałóg już na tyle go zdeprawował, że nawet na występy szedł pijany – zapominał tekst lub nie był w stanie wyjść na scenę. Ostatecznie został zwolniony.
Umierając, Matka Bogdana prosiła jego Ojca, aby nie dał go sprzywdzić. Tata długo walczył o niego, pewnego dnia powiedział, że nie da mu zniszczyć całego dorobku ich życia i kazał mu opuścić dom. Potem powiedział mu, że przepłakał z tego powodu wiele nocy, często też nocą czuł potrzebę wychodzenia i szukania go. Tak też się stało, że pewnego wczesnego poranka, o 4 nad ranem, kiedy Bogdan jako uzależniony bezdomny, tułający się od meliny do meliny, planował okraść kolejny raz rodzinny dom, jego Ojciec spotkał go, mocno przytulił i powiedział: „Ja zrobię wszystko, aby cię ratować!” Bogdan poprosił o alkohol i dostał go, wypił kieliszek, kiedy odczuwał fizyczne objawy delirium, ale podjął walkę, wyjechał do ośrodka odwykowego. Podczas 10 dni odtruwania, miał silne myśli samobójcze – dobrze, że był związany pasami.

Do ośrodka odwykowego przyjeżdżali ludzie działający w Fundacji „Elim” w Wiśle. Poszedł na kawę i ciastko, bo już w nic nie wierzył. Jednak muzyka i śpiew poruszały jego duszę, każda kolejna pieśń porywała go coraz wyżej, aż usłyszał zaproszenie: „Czy jest ktoś, kto chce, aby się za niego pomodlić?” Tego wieczoru Bóg zmienił jego życie, nie mógł spać całą noc – oddał swoje życie Jezusowi, cały ciężar z niego spadł. Kolejnego dnia był już innym człowiekiem, przestał uważać się za lepszego od wszystkich innych, przebywających tam alkoholików. Chciał natychmiast wracać do domu, bo uważał się już za człowieka wolnego, ale Tata nakazał mu tam pozostać do końca terapii i to uważa za Boży plan, ponieważ tam po wielu latach ponownie zaczął śpiewać i zapragnął śpiewać dla Boga! Bóg uczynił mu tę łaskę, śpiewa dla Boga już od 20 lat. Bóg dał jemu, który nie miał nic, Żonę z domem, Córeczkę, która ma teraz 13 lat.

Bogdan świadczył nam, że Bóg jest dobry i dla każdego ma wspaniały plan. Świadczył o tym, że Dziecko Boże przestaje być alkoholikiem (chociaż na terapiach ludzie słyszą, że alkoholikiem jest się przez całe życie), ponieważ jest wolnym człowiekiem w Jezusie Chrystusie, bo to On poniósł na sobie ciężar jego grzechu. Świadczył o tym, że dopóki idzie z Jezusem Chrystusem przez życie, nie zboczy z drogi życia, na której postawił go Bóg, bo WIERZY Bogu, a On powiedział, że „tylko pies wraca do wymiocin swoich”. On nawet uzdrowił jego wątrobę, która po wycięciu woreczka żółciowego całkowicie przestała działać i według wiedzy medycznej żył tylko dzięki Bożej łasce! Wątroba miała być przeszczepiona. Na cotygodniowym spotkaniu modlitewnych dla mężczyzn przed wyjazdem na przeszczep usłyszał: „Jedziesz do Warszawy potwierdzić, że Jezus Chrystus całkowicie cię uzdrowił” i tak też się stało – ostatnie badanie przed zabiegiem wykazało powrót wątroby do absolutnej równowagi.

Chwała Jezusowi Chrystusowi! Niech będzie uwielbione Imię Boże!