WIELE WYDARZYŁO SIĘ…

wpis w: Wydarzenia | 0

A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. ” (List do Rzymian 8:28)

Przepraszamy wszystkich, którzy śledzą wydarzenia w Fundacji tylko przez stronę internetową i przez wiele miesięcy byli pozbawieni informacji – jak zwykle u nas wiele dzieje się, stąd też czasami bieżące sprawy zajmują nas na tyle, że przywilej dzielenia się wieściami w ten sposób umyka nam. Postaramy się więc teraz dogonić czas…

Osoby korzystające z naszego wsparcia w mieszkaniach readaptacyjnych kilkukrotnie uczestniczyły w Dniach Skupienia w Wiśle, Palowicach i Czechowicach-Dziedzicach – niektórzy traktowali to jak atrakcyjną wycieczkę, szukając powodów do narzekań, wielu jednak zostało głęboko dotkniętych atmosferą pełnego zrozumienia dla osób, które aktualnie borykają się z uzależnieniami oraz budującymi świadectwami osób, które także kiedyś miały problem alkoholowy, a dzisiaj już od kilkunastu lat trwają w abstynencji lub trzeźwości, także tych, którzy na swojej drodze kilkakrotnie upadali, ale pokładając ufność w Jezusie Chrystusie, za każdym razem przezwyciężali swoją słabość i grzech, i powracali na właściwą ścieżkę.

Gościliśmy w naszych progach osoby, które już niemal regularnie wspierają nas posługą swoimi talentami – odwiedzili nas ze swoim śpiewem i grą:

Swoim świadectwem podzielili się z nami niewidomy Waldemar, który „znalazł Boga pod Biedronką” i z każdym rokiem w Jego ręku tchnie coraz większą dojrzałością oraz Szymon, którym Bóg posłużył się, aby okazać Waldemarowi swoją miłość poprzez drugiego człowieka. Opowiadali nam okres nawrócenia Waldka każdy ze swojej perspektywy – dla Waldka były to nadzwyczajne chwile, kiedy Bóg w cudowny sposób i przedziwne „zbiegi okoliczności” odwracał jego serce od grzechu, uwalniając go ze zniewolenia nałogiem, dla Szymona było to doświadczanie kalejdoskopu własnej bezradności, chęci niesienia pomocy bliźniemu w miłości Chrystusowej i wiary pokładanej w Bogu, a wyrażającej się modlitwą oraz oglądania Bożej chwały, wielkiego Bożego dzieła w życiu Waldemara pomimo ludzkich słabości ich obu.

Talentem aktorskim uraczyła nas również Cieszysława Żółtko w swoim monodramie „Twarzą w twarz”, która kolejny raz pomagała nam konfrontować nasze wyobrażenie o własnym chrześcijaństwie z wyzwaniami, jakie stawia nam Bóg, a jednocześnie z Jego wielką łagodnością, wyrozumiałością, miłosierdziem i łaskawością, jeżeli On jest celem i istotą naszego życia. Tym razem towarzyszył jej mąż Tomasz Żółtko, którego mogliśmy posłuchać tydzień wcześniej, korzystając z jego posługi w Centrum Uskrzydlij Dzieciaki, prowadzonym przez zaprzyjaźnioną Iwonę Nawrot.

Przedstawiciele Fundacji odwiedzili z posługą:

  • istniejący od 30-stu lat Kościół Domowy w Czerwionce-Leszczyny na zaproszenie Janiny i Mirka Rękorajskich,

  • gminę Woźniki na spotkaniu dotyczącym uzależnień w ramach projektu na rzecz rewitalizacji gminy „Trening umiejętności społecznych” na zaproszenie radnego miasta Chorzów Marcina Weindich,

  • Chrześcijański Ośrodek Pomocy Bezdomnym „Dom Łazarza” w Krakowie, prowadzone przez Stowarzyszenie Dobroczynne „Betlejem” pod przewodnictwem Ilony i Jurka Koniecznych.

Z natchnienia Bożego Ducha nawiązaliśmy kontakt z noclegownią w Katowicach, który zaowocował regularną współpracą – brat Andrzej co drugi czwartek posługuje tam, wyświetlając pensjonariuszom chrześcijańskie filmy i rozmawiając z nimi na ich temat, co piątek posługują tam zaangażowani chrześcijanie uwielbieniem, Słowem Bożym, świadectwem, nauczaniem, rozmowami grupowymi i indywidualnymi.

Zrezygnowaliśmy z jednego z lokali o dużej powierzchni, wynajmowanego od Miasta Chorzów – okazuje się, że takie lokale są pomocne w przypadku goszczenia wielodzietnych rodzin (aktualnie jedna z nich – dziesięcioosobowa – korzysta z naszego wsparcia), znacznie lepiej sprzyjają jednak zachowaniu porządku i ujawnianiu ewentualnych problemów małe lokale, gdzie zamieszkuje od 3 do 4 osób.

Wynajęliśmy dwa mniejsze lokale od osoby prywatnej, w jednym – poza tym, że pełni funkcję mieszkania readaptacyjnego – zorganizowaliśmy małą siłownię, aby ułatwić osobom zainteresowanym podejmowanie i rozwijanie aktywności fizycznej, radujemy się też nadchodzącym okresem wiosenno-letnim, kiedy to chętnym będziemy mogli dodatkowo zaoferować przejażdżki rowerowe.

W chorzowskiej Świetlicy organizowane były dla zainteresowanych turnieje szachowe, zawody ping pong’a oraz w piłkarzyki, a w okresie zimowym osoby z Fundacji, a także inne potrzebujące, mogły – poza otrzymaniem suchego prowiantu – zjeść ciepłą zupę.

Pożegnaliśmy Mariusza (nazywanego Goliatem ze względu na swoją fizyczną postawność), który uświadomił nam, że jako ludzie nie mamy możliwości oceny drugiego człowieka, przewidzenia drogi, jaką będzie kroczył i relacji pomiędzy nim a Bogiem. Mariusz jako osoba trzeźwa, miał głębokie i trafne przemyślenia, mówił o tęsknocie za innym życiem, za relacją z Bogiem, a potem udziekał od tego, czego nie potrafił właściwie poukładać (relacje z kobietami, egocentryzm, skłonność do przyjemności), ulegając uzależnieniu od alkoholu, aż pewnego dnia Bóg zakończył jego drogę. Dotarły do nas również wieści o śmierci Dariusza (jeden z Dwóch Darków). Zawsze życzliwy, pomocny, wciąż powracał do nas, prosząc o jedzenie, lekarstwa lub uczestnicząc w spotkaniach, jednocześnie ze znanych sobie powodów wybierał swoje tułacze życie. Możemy mieć tylko nadzieję, że szczerym wołaniem ich umierających serc było: „Boże, zmiłuj się!”

Ostatnio oglądaliśmy wywołane zdjęcia sprzed około 5 lat, ze spotkania Społeczności Fundacji i indywidualne. Każda twarz to kochana osoba, konkretne imię i historia. Spośród obecnych na zdjęciu grupowym nie żyją Tomek „Magazynier” (wciąż oskarżający się o zawód poczyniony sercu Matki, nie chcący uwierzyć, że Jezus Chrystus umarł właśnie za to, aby było mu to wybaczone), Władek (fachowiec budowlany, który chciał budować na fundamencie własnej zaradności i siły, a nie na Chrystusie, jego ciało znaleziono w pobliskich zaroślach), Staszek (twierdził, że ma czas, że przyjdzie, kiedy „się ogarnie” – przyszedł, kiedy jego nabrzmiały brzuch wypełniała już pęknięta wątroba), Sąsiad (przychodził słuchać, ale Słowo nie stawało się ciałem w jego życiu, zadowalał się własnym życiem takim, jakim było), Przemek „Kibol” (przeżył kilkanaście uderzeń nożem, kiedy się usamodzielnił, w pracy był chwalony, szkolony, szybko awansował, w ciągu roku spłacił wszyskie swoje długi, chciał kupić mieszkanie na kredyt, niestety, „sukces” sprawił, że w swojej pysze przychodził do Fundacji z piwem, chełpiąc się, że „teraz już może”, nagle zniknął i znaleziono go w rowie), Mateusz „Kolorowy” (kiedy trafił do nas ostatni raz, w widoczny sposób jego puta panowała nad potrzebą zmiany w życiu, Krzysiu indentyfikował jego ciało – po opuszczeniu więzienia wyglądał fizycznie bardzo dobrze, a jednak znaleziono go w jednej z bram bytomskich kamienic, zmarł z przedawkowania), Gienek „bez nogi” (kiedy się nawrócił – lśnił, radość, jaką miał w sobie, roztaczała wokół niego przyjemny blask, dzieciaki uwielbiały przychodzić do niego i bawić się oraz tworzyć z nim kolorowe, artystyczne dzieła, do których miał talent, ów blask zaczął gasnąć z powodu zazdrości w jego sercu, po usamodzielnieniu się w jego życiu grzech rodził grzech, pojawiło się kłamstwo, znajdował usprawiedliwienie dla palenia papierosów i spożywania alkoholu, ostatecznie zmarł z powodu nowotworu), brat Gedeonita, Krystian (zdiagnozowany jako schizofrenik narkoman, cierpiący z powodu zranień ze strony ojczyma, jego pycha powodowała, że niezachwianie uważał się za lepszego od innych, zmarł na pustostanie), Dariusz (niewidoczny na zdjęciu, a obsługujący komputer – wieloletni narkoman, nawrócony, uwielbiał grę na gitarze, zawsze miał słowo krytyki dla każdego, po usamodzielnieniu się zaczął nieco dostrzegać własne słabości, zmarł z powodu nowotworu), a taże „nasz Leonek” (drobniutki mężczyzna o zatwardziałym serduszku, miał problemy z oddychaniem, na koniec już nie mógł funkcjonować bez sztucznie dostarczanego tlenu). Z ich powodu przepełnia nas smutek, tak bardzo chcielibyśmy móc świadczyć o pełnym zwycięstwie człowieka nad grzechem już w tym życiu! Dalszego losu kilku osób nie znamy, ale na zdjęciu widać jednak także Przemka – w ciągu swojego życia wielokrotnie z powodu alkoholu i obracania się w określonym środowisku doświadczał niewiarygodnych wręcz uszkodzeń ciała, a Bóg uwolnił go od alkoholu, ma teraz swoje mieszkanie, widujemy go, śmigającego prężnie ulicami Chorzowa, a serca nasze podskakują z radości!

Dzieląc się radością, pragniemy uwielbić Boga chrztem oraz ślubem Barbary i Dominika. Są ze sobą już 18 lat, wiele razem przeszli, w Fundacji postanowili zmienić nie tylko swoje zewnętrzne życie, walcząc z bezdomnością, nałogami, problemami finansowymi i osobistymi – niezależnie od siebie zapałali pragnieniem oddania swojego życia Bogu i ostatecznie mogli wspólnie przyjąć chrzest, co połączono z ceremonią zawarcia małżeństwa, której przewodniczył pastor bielskiego zboru „Filadelfia”, Mirosław Kulec.

Od ponad pół roku borykamy się z problemami finansowymi. To trudny dla nas jako ludzi czas, jednocześnie bardzo owocny w spostrzeżenia i Boże napomnienia dla nas jako osób odpowiedzialnych za dzieło, które Bóg realizuje poprzez nasze ręce przy wsparciu wszystkich Darczyńców. Doświadczamy frustracji z powodu niemożności wywiązywania się ze wszystkich zobowiązań w terminie, a jednocześnie życzliwości, cierpliwości, współpracy, a nawet wspaniałomyślności ze strony osób, których jesteśmy jako Fundacja dłużnikami. Z inicjatywy własnej, obcych osób lub Miasta Chorzów informacje na temat działalności Fundacji znalazły się kilkakrotnie w mediach (artykuły w prasie), a jednak nie wywołało to żadnego efektu – mogłby to przynieść nam tak po ludzku zniechęcenie, tymczasem Bóg w ostatnim czasie pokazuje nam, że to On jest stworzycielem i dawcą, i to On sam chce dbać o swoje dzieło, bowiem zawsze zaspakaja najpilniejsze potrzeby, nas zachęcając do gorliwej modlitwy i pokładania naszej ufności tylko i wyłącznie w NIM! Stawia bowiem na naszej drodze osoby o pałających miłością do Jezusa Chrystusa sercach, którzy wzmacniają nas własnym świadectwem, posługą i modlitwą, ukazuje nam potrzeby Bożego Ludu, mobilizując nas samych do jeszcze większej osobistej aktywności i wysiłku dla Bożego Królestwa, abyśmy wpierwej o Nie zabiegali, „a wszystko inne będzie nam dodane”. Wskazuje nam na świadectwa bożych ludzi, którzy żyją fizycznie w znacznie gorszych warunkach, a jednak upatrują we wszystkich swoich utrapieniach Bożej łaskawości – nie mają srebra i złota, ale dzielą się tym, co mają w imię Jezusa Chrystusa, nie tworzą wygodnych i funkcjonalnych sal spotkań, ale za wszystko, co znajdą w swoich potarganych kieszeniach posyłają tysiące misjonarzy do miejsc, gdzie o Chrystusie się nie słyszy, są karani za gotowość posiadania własnych dzieci, a zachęcają innych, aby nie zabijali swoich poczętych dzieci, biorąc odpowiedzialność za opiekę nad nimi i ich wychowanie, dzieląc się ochoczo Bożym Słowem z innymi, chociaż grozi im za to prześladowanie, wieloletnie ciężkie więzienie lub nawet śmierć, jako więźniowie są głęboko wdzięczkni za możliwość głoszenia Ewangelii w więzieniach i obozach, miejscach absolutnego braku nadziei, miłosierdzia i  miłości, modlą się za rządzących jako tych, których ustanowił sam Bóg, aby wypełniło się Jego Słowo i aby zgodnie z Jego wolą oddawano Mu chwałę, gorliwie czynią Boże Słowo ciałem w swoim życiu i zabiegają o miłość wzajemną niezależnie od pojawiających się pośród nich jako ludzi różnic, aby być JEDNO, jak są JEDNO Ojciec i Syn, o  których to świadczy Duch Boży! „[…] Jak piękne są stopy tych, którzy głoszą ewangelię pokoju i niosą dobrą nowinę o dobrych rzeczach!” (List do Rzymian 10:15)